Miałam już do czynienia z produktami Benton, nawet z tej samej serii, a dokładniej Fermentation Essence, co więcej nawet ją lubiłam. Ale jeśli chodzi o kremy pod oczy to wymagania mam dużo większe, niż w stosunku do esencji. Jednak ten gagatek wiele fanek ma i w sumie dlatego się na niego skusiłam. Dodatkowym plusem jest to, że wersja mini ma 10g i bardzo dobrą cenę, a ja nie będę musiała się męczyć z 30g tubą, gdyby jednak mi nie podszedł. Co z tego wyszło?
Benton – Fermentation Essence – Esencja do twarzy
Ostatnio esencja to krok w pielęgnacji, który mnie wręcz ekscytuje. Zwłaszcza, że moja przygoda z nimi, zaczęła się od rewelacyjnej Bio-esencji Bandi, więc i poprzeczka została zawieszona wysoko. Z Bentona w sumie niewiele miałam, bo maskę w płacie, której nie polubiłam i kilka próbek. Więc jakby nie patrzeć to moje pierwsze konkretne spotkanie z ich produktem.
AA – Golden Ceramides – Odżywczy krem wygładzający pod oczy
Ciągle wierzę, że znajdę kiedyś idealny krem pod oczy. Miewam momenty zwątpienia, w końcu warstwy dają więcej, niż sam krem. Ale bywają takie gagatki, którym już solo jest blisko ideału. Czyli szansa jest, trzeba tylko szukać dalej. I tak oto bez uprzedzeń sprawdzam wszelkie źródła. Tym razem padło na AA, a co z tego wyszło?
Botanic Skinfood – Odmładzająca esencja – Porzeczka i liść morwy białej
Od kilku już lat, esencja jest tym słowem w pielęgnacji, które szczególnie przyciąga moją uwagę. I nie dzieje się tak bez powodu, bo moja skóra odwodniona je wręcz uwielbia. Wprowadzając dodatkowy krok w mojej pielęgnacji dosyć skutecznie uzupełniłam braki, których bez niego ogarnąć nie mogłam na zadowalającym poziomie. Marka Botanic Skinfood dostępna w Drogeriach Natura też już od kilku lat mnie przyciąga. Jednak czy to produkt, który ma szansę spełnić moje oczekiwania?
Weleda – Wild Rose – Wygładzający krem pod oczy z dziką różą
Moja motywacja ostatnio leży i kwiczy. Zazwyczaj swoje wrażenia opisuję przy ostatnich porcjach produktu, żeby na świeżo po raz ostatni uważnie mu się przyjrzeć. A tymczasem tego kremu pod oczy Weleda już nie mam, jak w końcu zmotywowałam się do pisania.
Zużyte czy nie, pozbywam się #24 2020
Piątek, piąteczek, piątunio … nadszedł okres czasem słońce, czasem deszcz. Oraz nie licz na prognozę pogodny, bo na pewno się nie sprawdzi. A sprawdzam ją często, żeby dobrać strój odpowiednio do pogody, żeby młody w przedszkolu nie zmarzł, nie zmókł i się nie przegrzał, oczywiście jak wyjdą na dwór. I ciągle nie pokrywa się to z tym co miało być. Dobra narzekam, bo póki co jest ładniej, niż zapowiadają.
Couleur Caramel – Mascara Revolution
To nie jest mój pierwszy naturalny tusz do rzęs, ani pierwsze spotkanie z Couleur Caramel. A dokładniej, jest to drugi ich tusz w wersji limitowanej, który wpadł w moje ręce. Pierwsze spotkanie nie było szczególnie udane, jednak nie zniechęciło mnie do dalszych testów. Jak wypadł ten gagatek?
My Magic Essence – Hydration Base – Baza nawilżająca
W końcu pierwsze spotkanie z My Magic Essence. Od dłuższego czasu obserwuję właścicielkę na Instagramie. Nawet miałam okazję z nią zamienić parę słów na targach kosmetyków naturalnych, które odbyły się w Gdańsku. Co prawda na stoisku pojawiłam się z konkretnym celem, bo chciałam kupić prezent dla Agnieszki z bloga Kosmetyczny Fronesis, którego przynajmniej wówczas nie można było kupić on-line. A jak widać klasycznie wyszłam też z czymś dla siebie.
Couleur Caramel – Mascara Bio
Mój pierwszy naturalny tusz do rzęs! Ile ja się o nim naczytałam. Mam wrażenie, że złego słowa na jej temat nie trafiłam, a co więcej ostatnio jeszcze dziewczyny dopytywałam i nic złego nie wyciągnęłam. Swój egzemplarz dostałam od Ekozuzu.pl, w paczce z moimi zakupami. Znacie? Lubicie? Jakie tusze lubicie?
Natural Secrets – Esencja Aloesowa
Dostałam ją w pudełku subskrypcyjnym Lost Alchemy -Terra Botanica. Ostatnio esencja jest w mojej pielęgnacji krokiem, którego nie pomijam nawet rano jak się spieszę. Kilka już przerobiłam, więc już wiem czego w nich szukam. Czy sprostała moim oczekiwaniom?
Zużyte czy nie, pozbywam się #2 2020
Piątek, piąteczek, piątunio … jak mi dobrze było na urlopie! Dobrze, że ten tydzień jest krótszy, ale i tam mi ciężko. We wtorek ruszałam się, jak mucha w smole, nie mogłam wrócić do swoich standardowych obrotów. Co więcej miałam takie kongo do ogarnięcia, że w sumie dopiero wczoraj wyszłam z grubsza na bieżąco, ale co Wam będę marudzić, wiadomo jak jest po urlopie.
Evoia by Lorigine – Eye Essence – Krem pod oczy
Uporczywie szukam swojego Świętego Graala, wśród kremów pod oczy. Nie zamykam się na żadną opcję. Więc jak zobaczyłam uroczy zestaw w Biedronce, a jeszcze z dopiskiem by Lorigine, musiałam się skusić. Nie ważne, że to chyba z rok temu było i zapas w tej kategorii miałam spory.