Tylko 2 ulubieńców kosmetycznych, zdecydowanie zaniżam statystyki. Ale już od paru miesięcy podkreślam, że nie widzę sensu w wymienianiu wszystkiego czego używałam. Selekcja to podstawa, a kosmetyk musi się naprawdę czymś wyRóżnić.
Dopiero co o nim pisałam w poniedziałek, ale musiał się tu znaleźć, już dawno nie byłam tak zadowolona z peelingu i to pod każdym względem. Zapach skradł moje serce, Ciało jest usatysfakcjonowane, dobry skład, świeży produkt, cena adekwatna. Co prawda na chwilę obecną mam zapas zdzieraków, ale ten gagatek jest świetny i zdecydowanie wróci do mnie niedługo.
Bielenda Professional – Żurawinowa maseczka algowa do Twarzy
W 3 podejściach doprowadziła do porządku moją skórę Twarzy po zbyt intensywnym korzystaniu z uroków maseczek Lush. Jeszcze do połowy miesiąca moja skóra była maksymalnie rozdrażniona, nie bardzo wiedziałam czym ja doprowadzić do normy. Nic nie było wystarczająco skuteczne, ale moja wiara w Maseczki jest wielka. Więc oczywiście musiałam się skusić na nową. Kilka miesięcy temu Justyna z bloga Cosmetics My Addiction zachwalała jedną z nich, ale nie pamiętałam którą. Więc przy pomocy Moniki z bloga Moni Beauty wygrzebałam opcję potencjalnie dla mnie idealną, dla cery wrażliwej, suchej i podrażnionej. Zabrałam się za nią jeszcze tego samego wieczora. Rozrobiłam 3 miarki, zdecydowanie za dużo. Nałożyłam na Twarz i szyję, nawet na Usta. Bardzo przyjemnie, dosyć szybko zastyga. Mocniejsze ściągnięcie czuję tylko jak nałożę za blisko oczu. Poza tym jest niesamowicie komfortowa. 30 minut z nią na Twarzy to czysta przyjemność, bo już po chwili skóra jest ukojona, a z czasem to uczucie tylko wzrasta. Łatwo odchodzi, choć u mnie zdecydowanie partiami, a brzegi, gdzie nałoży mi się mojej, trzeba trochę zwilżyć, żeby usunąć. Po zdjęciu nie muszę skóry myć, ani nawet tonizować. Jest gładka, nawilżona, ukojona, koloryt jest wyrównany, a dodatkowo skóra jest tak przyjemnie chłodna. Ja jestem nią zachwycona, już po pierwszym użyciu widziałam poprawę, po 3 skóra doszła do siebie. Obecnie użyłam jej 6 razy i za każdym razem się zachwycam, mimo, że efekty już nie są tak mocno zauważalne jak na początku, bo moja skóra już tak wiele nie potrzebuje. Wiem jedno, kupię więcej.
Książka:
Oczywiście ulubioną książką miesiąca jest najnowsza propozycja Magdaleny Witkiewicz, kogoś tym wyborem zaskoczyłam? Jednak przy tym jak mało książek czytałam przez ostatnie lata, wszystkie pozycje przeczytane w tym miesiącu zasługują na wyRóżnienie. Znowu czytam regularnie, te Książki nie spowodowały blokady, baaa zachęciły mnie do sięgania po kolejne, a to już dużo w życiu zalatanej kobiety. Wrzucam je wszystkie, bo może i Tobie wpadnie, któraś w oko i dasz się wciągnąć w ich magiczny świat, przy okazji długich jesiennych wieczorów.
Magdalena Witkiewicz – Ósmy cud świata
Mia Sheridan – Bez uczuć
A na koniec małe przypomnienie dla mieszkańców Gdyni. Budżet Obywatelski, jeszcze można głosować. Dzieci także mają prawo głosu. Jeśli nic Wam nie wpadło w oko we własnej okolicy, to Obłuże ma kilka ciekawych propozycji wartych wsparcia swoim głosem 😛
Co Was zachwyciło we wrześniu? A może odkryłyście cudo, które zasługuje na ulubieńca roku?