
Demon Luster to kontynuacja Szamanki od umarlaków, Martyny Raduchowskiej, którą czytałam … 2 lata temu i uznałam, że muszę przeczytać kolejne jej Książki. No cóż, jak zwykle trochę mi zeszło. Ale nie ma tego złego, w końcu zamiast czytać tylko nowości, sięgam też po to co znajduje się na moim regale już od dłuższego czasu. A i trzeci tom, czyli Fałszywy pieśniarz zostanie odpalony jeszcze dzisiaj, bo mam dostęp do niego w audioBBoku.

Nota Demona luster ze strony Wydawnictwa Uroboros:
Strzeżcie się, bo tym razem nawet szósty zmysł nie pomoże!
Ida powoli godzi się ze swoim przeznaczeniem. Dziewczyna jest szamanką od umarlaków, nie ma wpływu na to, czyj zgon przepowie, ale staje się odpowiedzialna za duszę przyszłego zmarłego. Ma obowiązek ją chronić i zadbać, by bezpiecznie trafiła w zaświaty. Ida dojrzewa do swojej roli i świata, z jakim będzie musiała się już niedługo zmierzyć. A ten zapowiada się dosyć ponuro.
W jej misji przeszkadza jej łaknący dusz Demon Luster. Tym razem jednak nie może liczyć na niczyją pomoc. Ponownie przekonuje się, że szósty zmysł nie zawsze jest błogosławieństwem…
Kontynuacja Szamanki od umarlaków jest mocniej przepełniona magią i mroczniejsza, a intryga jeszcze bardziej skomplikowana.

Demon luster i moje wrażenia:
Prawie zapomniałam, jak mi się to uniwersum podobało. Niby Fantastyka, a jednak umiejscowiona w Polsce. Niby przeciętna studentka, a jednocześnie nikt by jej o takie zdolności nie podejrzewał. To jest dosłownie kontynuacja wydarzeń z poprzedniej Książki, więc nie będzie łatwo się w nią wciągnąć bez przeczytania Szamanki od umarlaków. Ale jest na tyle dobrze napisana, że jest to możliwe. Choć ja jednak polecam zacząć klasycznie od pierwszego tomu.
Zwłaszcza, że tym razem autorka dorzuca sporo informacji, na temat funkcjonowania tego świata i muszę przyznać, że mi się to podoba. Poprzednim razem ciut mi tego brakowało. Choć momentami wymaga większego skupienia od czytelnika.
Jednak jak już złapie to nie puszcza. Mimo, że jak zwykle, tak wiem, że powinnam mieć teraz dużo czasu wolnego, to jednak go nie mam. Musiałam przerywać, ale miałam ochotę do niej wracać i sięgałam nawet, żeby przerzucić parę stron.

Idy, Pech nie opuszcza, podoba mi się to jego widzialne wcielenie, tym razem problemy ma jeszcze większe. I całe szczęście, bo się nie nudziłam. Kruchy, tudzież Chrupki jak zwykle nie zawodzi. Szkoda tylko, że tak mało było Kornelii Kwiatuszek, mam nadzieję, że w kolejnej części będzie jej więcej.
Co ja będę przedłużać, podobała mi się. Wszystko mi w niej pasowało. Moja bajka. Jasne mogłabym się do czegoś przyczepić, ale to dosłownie byłoby czepianie się. Więc po co. Lubisz fantastykę, powinnaś dać Martynie Raduchowskiej szansę.
