To już drugie takie podsumowanie roku na moim blogu. A wynik ten sam, 27 przeczytanych książek. Czy to dużo, czy to mało, każdy może ocenić sam. Ja jestem zadowolona, bo się nie zmuszałam, nie czytałam dla wyników. Niestety jednak książek więcej mi doszło, niż przeczytałam, więc w tym roku planuję przyłączyć się do #zmniejszamstoshanby2019. Mój stosik hańby możecie zobaczyć powyżej, ciekawe co mi z tego wyjdzie?

1. Leisa Rayven – Złe serce
Jestem zaskoczona, ale Złe serce podobało mi się dużo bardziej, niż Zła Julia. Do tego stopnia nawet, że zastanawiam się, czy nie zaopatrzyć się w pierwszy tom serii, Zły Romeo, żeby zobaczyć, od czego to wszystko się zaczęło. Choć Książki można czytać zupełnie samodzielnie, bez potrzeby sięgania do pozostałych, gdyż są to odrębne historie, a bohaterowie między kolejnymi książkami są jakoś połączeni, ale praktycznie nie występują w innych częściach. Fajna pozycja, choć raczej dla fanek gatunku.

2. Penny Reid – Randka z homo sapiens
Przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, nawet przez chwilę się z nią nie męczyłam i nie zmuszałam, wręcz szukałam okazji, żeby w końcu do niej przysiąść i miałam problem, żeby się od niej oderwać. Na razie nie wyobrażam sobie co też autorka może pokazać w kolejnych tomach, ale już wiem, że je kupię, jak tylko wyjdą.

3. Justyna Bednarek – W to mi graj. Bajki muzyczne
Szczerze polecam, dla tych większych i mniejszych. Dzieła i kompozytorzy tu przedstawieni to największa klasyka, której nie godzi się nie znać. A wszystko to podane jest w tak przystępny sposób, że już bardziej bezboleśnie się nie da.

4. Magdalena Witkiewicz – Po prostu bądź
Po raz kolejny się nie zawiodłam, a ta książka plasuje się wysoko wśród książek Magdaleny, które do tej pory miałam okazję przeczytać. To były dobrze spędzone 333 strony mojego czasu. Jak zwykle napisana cudownie lekko, a nie nudno, bywało zabawnie, ale i mega emocjonalnie.

5. C.J. Tudor – Kredziarz
Jest klimatycznie, jest intrygująco, napisana fajnie lekko, ciągnie przez kolejne strony, ale jak przerwę to nie jest tak, że o niej myślę, a zakończenie wcale nie jest takie oczywiste. Mam wrażenie, że to wszystko nie jest tak wyraziste, jakbym chciała, czegoś zabrakło, poprawnie, ale jakoś tak płasko. Niby nie mam się do czego przyczepić, ale nie czuję, żeby mnie porwała. Skończyłam czytać i czuję niedosyt, choć bynajmniej nie dlatego, że chciałabym ciąg dalszy lub żeby książka była bardziej rozbudowana. Nie czuję, że czas na nią poświęcony, był czasem straconym, ale to jedna z tych książek, o której zaraz zapomnę. Tylko ta okładka będzie mi długo siedziała w pamięci.

6. Garry Kilworth – Attyka
Nie żałuję, że ją przeczytałam, choć momentami się z nią męczyłam. Przyjemna, poprawna, może nie trafiła na dobry moment, może ja już jestem na tego typu literaturę za stara, ale uważam, że miała potencjał, który nie został w pełni wykorzystany. Mimo wszystko dla młodszego czytelnika polecam, w końcu kto wie, gdzie kogo wyobraźnia poniesie.

7. Martyna Raduchowska – Szamanka od umarlaków
Przyciągnęła mnie od pierwszych stron. Napisana lekko, łatwo i przyjemnie. Równie dobrze mogłaby być napisana przez poczytnego zagranicznego autora. Jedyne co mi przypominało o tym, że to jednak rodzimy twór, to imiona, choćby głównej bohaterki, Ida Brzezińska, tudzież miejsce akcji, Wrocław. Dodatkowe skojarzenie jakie miałam podczas czytania, to takie, że bardzo przypomina mi książki Marty Kisiel, które uwielbiam choćby za humor. Bardzo polubiłam prześladowaną przez pecha Idę i jej ciotkę Teklę, której dusza czeka z przejściem na drugą stronę, do momentu skończenia przez Idę szkolenia. Ale i ekipa WON zapowiada się nader dobrze. Już się cieszę, że kolejny tom już jest dostępny, bo przy najbliższej okazji się w niego zaopatrzę. Jeśli tematyka wpasowuje się w Twoje klimaty, to szczerze polecam. Chyba odnalazłam kolejną polską autorkę, po której wszystkie Książki będę sięgać.

8. Petra Hammesfahr – Grzesznica
Do końca praktycznie nie wiadomo co jest prawdą. A im dalej tym więcej trupów w szafie. Nie wiem czy to wiosna, czy książka w końcu mnie wciągnęła, ale ostatnią 1/3 pochłonęłam bez problemu. Fajna pozycja, ale zdecydowanie trzeba lubić takie klimaty, mieć czas i warunki, żeby ją w spokoju przeczytać. Bo mój chaos życiowy, czytanie fragmentami i w komunikacji miejskiej zdecydowanie jej nie sprzyja. Ostatecznie nie żałuję czasu na nią poświęconego. Wątek rodziców zdecydowanie zapadnie mi w pamięć.

9. Magdalena Witkiewicz, Marzena Grochowska – GPS szczęścia, czyli jak wydostać się z czarnej D.
Nie znalazłam w niej nic odkrywczego, ale nie nie wiem, czy każda książka musi przewracać nasz świat do góry nogami. To fajna pozycja, tak po prostu do poczytania, a może i zastanowienia się trochę nad sobą. Kogoś może popchnąć do głębszych przemyśleń, może nawet zdecydowanych kroków. Mam wrażenie, że wiosna jest idealnym momentem na taką lekturę, w końcu kiedy chce nam się więcej, niż teraz. Tym bardziej, że bije z niej ogrom pozytywnej energii.

10. Rick Riordan – Percy Jackson i bogowie olimpijscy – Bitwa w labiryncie
To nadal jest młodzieżówka, a do tego Fantastyka, więc książka nie dla każdego. Jednak dla mnie to czysta przyjemność i prawdziwa odskocznia od codzienności. Co z tego, że zaraz skończę 34 lata, a bohater przez większość Książki ma 14? Wartości, które przekazuje są uniwersalne, czasami mam wrażenie, że staruchom też przydałoby się odświeżenie spojrzenia na rzeczywistość. Nie tylko żółć i zgnilizna moralna. A odrobina wiary w wartości, które kiedyś miały dla nas znaczenie.

Jak zawsze, było lekko, łatwo i przyjemnie. Dużo się działo, strony same się przewracały, z jajem, ale i ciepło. Były też nawiązania do cudownego Pudełka z marzeniami. Jest w niej wszystko co lubię, a jednocześnie mam wrażenie, że czegoś zabrało. Czego? Nie wiem … nie porwała mnie, tak jak się tego spodziewałam. Dobrze mi się ją czytało, ale jak tylko napatoczyła się wymówka, żeby jej nie czytać, to momentalnie z niej korzystałam. Jak tylko do mnie dotarła, odłożyłam inne i czytałam ją … 2,5 tygodnia … a spokojnie pochłonęłabym ją w jedno spokojne popołudnie. Czepiam się? Może … w końcu przyjemnie spędziłam czas. Nie żałuję, jednak nie pobiła moich ulubionych Czereśni, czy chociażby Pudełka. Teraz leci do mojej mamy, a ja może dam jej jeszcze raz szansę za jakiś czas.

12. Magdalena Witkiewicz – Mateusz i zapomniany skarb
Książeczka jest ciepła, mądra, zabawna, nie za długa, nie za poważna, idealnie wyważona. Fajny prezent na Dzień Dziecka, co prawda bohater jest w wieku wczesnoszkolnym, ale młodszym dzieciom też może się spodobać, oczywiście o ile już są wstanie skupić się na dłuższych tekstach. Jeśli chodzi o górną granicę wieku, to chyba takowej nie ma. W końcu matka, zaraz 34 letnia też się przy niej świetnie bawiła.

13. Michael Crichton – Smocze kły
Skończyłam i całość moich wrażeń mogę zawrzeć w jednym … łeee. W sumie to co najciekawsze nastąpiło na koniec. Fajnie wiedzieć, że wiele postaci żyło naprawdę, że wiele wydarzeń miało miejsce. Ciut historii Stanów, dla mnie mało znanej. Jednak mam wrażenie, że Książki historyczne bywają bardziej emocjonująco napisane. Szkoda, bo Zaginiony świati Park Jurajski, czytało mi się dobrze.

14. Brandon Mull – Baśniobór
Nie porwała mnie tak, jak na to liczyłam, może za dużo się spodziewałam, za długo ją odkładałam. Jednak potencjał jest, podoba mi się. Już mnie korci, żeby zamówić kolejny tom.

15. Rick Riordan – Percy Jackson i bogowie olimpijscy – Ostatni Olimpijczyk
Nie było nudno, nie było sztampowo, nie było przewidywalnie. Nie miałam tyle czasu, żeby przeczytać ją przy jednym posiedzeniu, ale wracałam do niej w każdej wolnej chwili. Wygrała w Netfilxem. Towarzyszyła mi podczas plażowania.

16. Colleen Hoover – Without Merit
Dzieje się, chaotycznie, dużo niedopowiedzeń, zabawnie, bez dłużyzn, wciąga. Uroniłam łezkę, zanim atmosfera się oczyściła. Dobrze napisana, trudny temat przystępnie sprzedany. Podobała mi się, przyjemnie spędziłam z nią czas. Mam w sumie tylko jedno ALE co do poniższego cytatu.

17. Riley Sager – Ocalałe
Nie była taka zła jak myślałam, ale też nie tak dobra jak się tego spodziewałam. Gdyby była o połowę krótsza, pewnie bym ją wychwalała. A tak to pozycja dla wytrwałych lub wielbicieli tego typu książek.

18. Jorn Lier Horst – Nocny człowiek
ciąga. Wygrywała ze wszystkimi innymi moimi rozrywkami, które choć w niewielkiej dawce staram się sobie zapewnić. Dawno już nie skracałam swojego snu, żeby jeszcze parę stron przerzucić. Już mnie korci, żeby kupić poprzednie tomy, bo to, że je przeczytam jest pewne. Polecam.

20. Rafał Dębski – Żelazny kruk – Wyprawa
Muszę przyznać, że czytało mi się ją ciężko, czułam niemoc. Niby to co lubię, niby dobrze napisana. Może to te błędy, które co chwilę rzucały mi się w oczy, jak to w książce przed korektą, zdarzyć się może. Jednak to chyba nie to. Ciut za długo się rozkręca, zbyt rozwlekłe opisy. Podobają mi się założenia i kreacja świata. Może po prostu potrzebuję kolejnych stron, żeby dać się wciągnąć.

21. Brandon Mull – Baśniobór – II – Gwiazda wieczorna wschodzi
Gdybym była o te 2 dekady młodsza, pewnie doceniłabym ją bardziej i chyba właśnie dla takich wczesnych nastolatków bym ją polecała. Jest na tyle fajna, że zostaje w domu, nikomu jej nie oddam. Coś czuję, że za kilka lat mój syn sięgnie po nią z przyjemnością. Choć najpierw podrzucę mu Harrego, a potem Percego.

22. Jerzy Andrzejczak – Spowiedź Polskiego kata
Spodziewałam się, że będzie to lektura obowiązkowa dla każdego dorosłego człowieka, który powinien mieć wyrobione zdanie w tak trudnym temacie, jakim jest kara śmierci. Wprowadziła zamieszanie, podrzuciła kilka ciekawostek, wzburzyła mnie na tyle, żeby znów przemyśleć temat. Więc chyba spełniła swoje zadanie. Ale czy jest potrzebna każdemu? Ja ją sobie na razie zatrzymam, mam wrażenie, że jeszcze kiedyś mogę chcieć do niej zajrzeć. Jednak w tym momencie czuję niedosyt i mam zamiar sięgnąć po Książki polecane na jej końcu: Polscy seryjni mordercy, Bestie. Zbrodnie i kary oraz Seryjni mordercy.

23. Katarzyna Berenika Miszczuk – Szeptucha
Z przyjemnością muszę stwierdzić, że zgadzam się z pozytywnymi opiniami na jej temat. Co jednak zawsze mnie trochę zaskakuje. Lekko, łatwo i przyjemnie, z mitologią słowiańską, nawet nie w tle, bo stanowi jednego z głównych bohaterów Szeptuchy. Z często nieporadną, uroczą i uparcie racjonalną lekarką, która sprawia, że ciężko o powagę. Z niesamowitym ciachem, Dagome, który chce zakończyć swój ponad tysiącletni nieśmiertelny żywot. I Babą Jagą, która w godzinach pracy stylizuje się na starą szeptuchę, a w rzeczywistości … same musicie to sprawdzić, jeśli napisałam cokolwiek, co do Was przemawia.

24. Magdalena Witkiewicz – Nie ma jak u mamy
Lubię książki Magdaleny i nic na razie w tym temacie się nie zmienia. Jednak ta mnie nie porwała. Rozdziały i ich nazwy niewiele wnosiły, wręcz mnie irytowały. Przeskoki z bohaterki, na bohaterkę były za szybkie, przez co towarzyszył mi chaos. Czytałam ją 2 tygodnie, zamiast maksymalnie kilku dni. Nie chCiało mi się, nie pamiętałam o niej, zmuszałam się, żeby machnąć kolejne kilka stron, bo może wciągnie mnie bardziej. Teoretycznie ma w sobie wszystko co powinno mi odpowiadać, a jednak czegoś tu zabrakło. Na razie zrzucam to na brak znajomości tej serii. Kupię pierwsze 3 tomy, tym bardziej, że okładki są śliczne, nadrobię i może wtedy zmienię zdanie. Na dzień dzisiejszy nie jest moją ulubioną książką autorki. Czereśnie zawsze muszą być dwie nadal zajmuje pierwsze miejsce w moim sercu. A ta książka jeszcze dziś jedzie ze mną na niedzielny obiad do mojej mamy.

25. Katarzyna Berenika Miszczuk – Kwiat paproci – Noc Kupały
Lekko, łatwo i ostatecznie przyjemnie, ale za długo. Spokojnie można by skrócić ją o połowę. Nadal podobają mi się podstawy, jednak to co powinno był tłem, jest na pierwszym planie, a bohaterowie nikną. Nie wciągnęła mnie tak jak tom pierwszy. Ale ten cykl ma coś w sobie, a ja mam na regale pozostałe 2 tomy. Więc wiele stron mających potencjał, żeby mnie zachwycić. Noc Kupały ciut mnie zmęczyła, ale nie zniechęciła. Robię sobie przerwę i sięgnęłam po horror.

26. Max Brooks – Minecraft: wyspa
Niewiele od niej oczekiwałam, więc się nie zawiodłam. A jednocześnie nie uważam, żebym zmarnowała czas ją czytając. Nic do mojego życia nie wniosła, ale wypadła zupełnie przyzwoicie, jako lekkie czytadełko, na raz.
Nie jestem przekonana, czy jest to książka dla dziecka, ale już wczesny nastolatek, którego ta tematyka interesuje mógłby być z niej zadowolony. Zombie i inne potwory nie są takie straszne, sceny takie drastyczne, jak to sobie wyobrażałam czytając na okładce, że ten sam autor napisał World War Z.

27. Litka Piotr, Michalec Bogdan, Nowak Mariusz – Polskie Archiwum X
To po prostu dobra książka, którą chciałam mieć od kiedy mi pierwszy raz mignęła. Okazała się mega trafionym prezentem świątecznym. Widziałam, że jest dostępne też Polskie Archiwum X. Nie ma zbrodni bez kary, którą muszę sobie zamówić przy najbliższej okazji. Jeśli interesują Was tematy krążące wokół kryminalistyki, to zdecydowanie pozycja dla Was. Polecam.
Najlepsze z powyższych książek to:
Szamanka od umarlaków
Cała seria Percy Jackson i bogowie olimpijscy
Nocny człowiek
Polskie Archiwum X